![Mam 35 lat i wcale nie jestem supermamą!](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7EYDeeFBLglBuizB54RKRdlhzQUeNnW-754ft-zKwXQX17H7SUIXHwDn82wmeXj6vArMpeMQirnP9VEXrnJwGLIVd30984V8wDhmlKdfGVVlu4LSeRmQyAAQWTjINqkvOxWHIozPZpSQa/s1600/p%25C5%2582acz%25C4%2585ce+dziecko+-+mama+pod+pr%25C4%2585d.jpg)
Pewien list dwulatka
Jakiś czas temu na stronie https://dziecisawazne.pl/ przeczytałam tekst, który wywarł na mnie tak ogromne wrażenie, że od tamtego momentu nie było ani jednego dnia, żebym o nim nie pomyślała. O jakim tekście mówię? Był to pewien list, specjalny list. Dlaczego specjalny? Dlatego, iż został napisany z perspektywy dwulatka. Oczywiście nie napisało go tak naprawdę żadne dwuletnie dziecko, gdyż dzieci w tym wieku często nie potrafią jeszcze mówić, a tym bardziej pisać. No chyba że ten dwulatek był jakąś prawdziwą wersją serialowego Sheldona Coopera z "Teorii wielkiego podrywu", który to przecież w wieku 9 lat chodził już do liceum, gdzie przewyższał wiedzą niejednego nauczyciela. Wtedy rzeczywiście podejrzewam, że taki à la Sheldon Cooper mógł już umieć pisać w wieku 2 lat i napisać wspomniany list. :P