Nie wiem, jak Wy, ale ja uwielbiam lato. Niestety ma ono 3 stałe mankamenty: słońce, a raczej związane z nim oparzenia słoneczne, kleszcze i oczywiście wszędobylskie, zawsze mnie atakujące, komary.
Szczerze mówiąc przed narodzinami mojego syna nie przykładałam większej wagi do kremów z filtrem. Albo kupowałam pierwszy lepszy z drogerii, albo niczego nie kupowałam, a jak się już poparzyłam, to po prostu mniej lub bardziej dzielnie to znosiłam i czekałam, aż skóra dojdzie do siebie. 😉
Co do kleszczy, to po prostu liczyłam na szczęście, że ich nie złapię. No i nie chodziłam po lesie w krótkich spodenkach i bluzkach bez rękawów. Tyle.
Jeśli natomiast chodzi o komary, to z pokorą znosiłam ich ukąszenia, twierdząc, że taka jest moja nieszczęsna uroda. Ukąszenia muszą być. Koniec kropka.