Długo wahałam się, czy zacząć pisać blog o ciąży i macierzyństwie. Przecież sporo takich blogów już istnieje. Natomiast, kiedy byłam w ciąży, szukałam, ale nie znalazłam bloga, który językowo nie byłby tak niemiłosiernie optymistyczny, przesłodzony, wypełniony zdrobnieniami typu brzuszek, maleństwo, nóżki, pupcia, kupeczka, jelitka. Nie wiem jak Wy, ale ja czegoś takiego nie jestem w stanie czytać. ;-) Po kilku zdaniach nafaszerowanych zdrobnieniami i przedobrzonych optymizmem, mój umysł się wyłącza.
No więc jaki będzie ten blog? Na pewno będzie on pisany zwykłym językiem, bez przesadnych zdrobnień. Będzie on też realistyczny. Po prostu kawa na ławę. Opowiem Wam, jak czułam się w ciąży, czego się bałam, dlaczego nie cały czas tryskałam radością, co mnie irytowało, co mi pomogło, co się nie sprawdziło.