pryckowata rodzinka |
Od pryckości do eko, czyli bye bye chemiczne środki
"Pryckość. Nadeszła niepostrzeżenie. Nie było jej - i nagle jest. Umościła się wygodnie, jak to ona. Rozpełzła się po kątach. Wlazła do głowy i szafy. Ba: zeszła nawet do garażu.
Gdy w domu pojawia się dziecko, wraz z nim pojawia się pryckość.
O tym też mnie nikt nie uprzedzał.
Bo zaledwie ciut-ciut cofam się w czasie: jestem sobie wyzwoloną trzydziestką. Imprezuję, ile chcę, niezdrowo się odżywiam, alkohol piję prawie codziennie. Latam służbowo samolotem, jeżdżę stopem na wakacje, za dużo pracuję w tygodniu, za dużo śpię w weekendy. Dobrze bawimy się z Blejkiem. Jest super.
Aż tu nagle pojawia się córka. I co? I nagle automatycznie ląduję po drugiej stronie barykady.