źródło: http://www.gpb.org |
"Kot, który zgubił dom", czyli lekcja tolerancji dla najmłodszych
Wiecie, co jest jedną z moich ulubionych cech u dzieci? To, że nie mają uprzedzeń. Jeśli na przykład ktoś się do nich uśmiechnie, to też się uśmiechają. I nie ważne, z jakiego kraju pochodzi ten ktoś. Nie ważne, jaki ma kolor skóry, czy jest bogaty, czy biedny, jakiego jest wyznania, czy ma jedną nogę czy dwie, czy jest gruby czy chudy. Dzieci tego nie oceniają. One po prostu widzą w drugiej osobie człowieka. Zawsze kiedy o tym myślę, przypomina mi się poniższy filmik. Można na nim zobaczyć, jak maleńka dziewczynka macha do każdej napotkanej osoby. Nie liczy się dla niej, czy ten ktoś jeździ na wózku inwalidzkim, czy chodzi o kulach, ani jakiego koloru ma skórę.
Za każdym razem, kiedy oglądam ten filmik, mam łzy w oczach ze wzruszenia. Jakże pięknie by było, gdybyśmy wszyscy byli tak wolni od uprzedzeń jak ta mała dziewczynka.
Chciałabym wychować swojego synka na osobę o jak najmniejszej liczbie uprzedzeń. Jest do dla mnie bardzo ważne, bo wierzę, że jeśli będziemy bardziej otwarci do ludzi na całym świecie, świat będzie po prostu lepszy. Przyszłość dla mnie jako rodzica jest bardzo ważna, bo będzie to świat, w którym żyć będzie mój dorosły już wtedy syn. Powiecie pewnie, że to pobożne życzenie. Może tak. W każdym razie postaram się, aby mój syn w przyszłości nie patrzył krzywo na ludzi tylko dlatego, że inaczej wyglądają, są z innego kraju, czy wyznają inną religię.
Ponieważ książki są bardzo pomocne przy rozmowach na wszystkie nawet te najtrudniejsze tematy, kiedy przeczytałam o książeczce-reportażu "Kot, który zgubił dom" wydawnictwa Egmont, wiedziałam, że muszę ją zdobyć.
Jak napisałam powyżej, oprócz zwierząt ludzi łączy też jedzenie. Bardzo dobrym tego przykładem jest choćby działająca od ponad roku w Krakowie przy rondzie Grzegórzeckim mała knajpka serwująca syryjskie farafele: Mazaya Farafel. Prowadzi ją dwóch braci Syryjczyków. Czy ludzie są im wrodzy? Nie. Czy właściciele są uprzejmi i uśmiechnięci? Tak. Czy jedzenie zbliża ludzi? Tam na pewno. :-) Serwowane specjały kuchni syryjskiej są przepyszne, a składniki pierwszej świeżości. Warto przejść się tam kiedyś z Waszymi dziećmi. Będzie to kolejna miła lekcja tolerancji. :-)
"Kot, który zgubił dom" to według mnie bardzo wartościowa pozycja. Co więcej, można ją kupić za śmiesznie małe pieniądze. Ceny rozpoczynają się już od 9 złotych za egzemplarz. Książka została bardzo starannie wydana. Dodatkowo jest pięknie ilustrowana i pisana dużą czcionką, co będzie pomocne w lekturze troszkę starszym dzieciom umiejącym już czytać.
Ponieważ książki są bardzo pomocne przy rozmowach na wszystkie nawet te najtrudniejsze tematy, kiedy przeczytałam o książeczce-reportażu "Kot, który zgubił dom" wydawnictwa Egmont, wiedziałam, że muszę ją zdobyć.
Książka ta opowiada historię, która wydarzyła się naprawdę. Historię kota o imieniu Kunkush i jego rodziny pochodzącej z Iraku.
Rodzina, zmuszona tragiczną sytuacją w kraju (wojna domowa), postanowiła uciec do Europy. Podróż była bardzo ciężka i niebezpieczna, ponieważ odbywała się pontonem. Dzieci płakały na myśl o zostawienia w domu ukochanego kota Kunkusha. Dlatego ich mama postanowiła go wziąć ze sobą.
Niestety kot podczas trudnej przeprawy zaginął. Ktokolwiek przeżył zaginięcie swojego zwierzaka, a tym bardziej, kiedy był dzieckiem, wie, jak bardzo to boli. Takiego futrzaka traktuje się przecież jak prawowitego członka rodziny, a kiedy się odnajduje, czujesz, że to najszczęśliwszy moment w Twoim życiu.
Jak to się skończyło w przypadku Kunkusha i jego rodziny? Nie podam szczegółów, żeby nie psuć Wam lektury. Zdradzę tylko, że w akcji współpracowały z sobą takie kraje jak Grecja, Niemcy i Norwegia. Jednym słowem, miała miejsce pomoc międzynarodowa. Czy wszystko się szczęśliwie zakończyło? Poniższe zdjęcie powinno rozwiać wszelkie wątpliwości. :-)
Ta książka uczy tolerancji nie tylko dzieci, ale również ich rodziców czy opiekunów. Wydaje mi się, że ludzi najszybciej i najmocniej wiążą dwie rzeczy: zwierzęta i jedzenie. Wbrew temu co czytamy i słyszymy na co dzień w wiadomościach uchodźcy czy emigranci to też ludzie. Śmiem twierdzić, że w dużej mierze dobrzy ludzie. Prawda, że znając historię kota Kunkusha przychylniej patrzymy na uchodźców z Iraku? Dzięki ilustracjom nie boimy się już każdej napotkanej osoby w hidżabie. A to tylko jedna maleńka historia w morzu innych tych nieznanych.
Jak napisałam powyżej, oprócz zwierząt ludzi łączy też jedzenie. Bardzo dobrym tego przykładem jest choćby działająca od ponad roku w Krakowie przy rondzie Grzegórzeckim mała knajpka serwująca syryjskie farafele: Mazaya Farafel. Prowadzi ją dwóch braci Syryjczyków. Czy ludzie są im wrodzy? Nie. Czy właściciele są uprzejmi i uśmiechnięci? Tak. Czy jedzenie zbliża ludzi? Tam na pewno. :-) Serwowane specjały kuchni syryjskiej są przepyszne, a składniki pierwszej świeżości. Warto przejść się tam kiedyś z Waszymi dziećmi. Będzie to kolejna miła lekcja tolerancji. :-)
"Kot, który zgubił dom" to według mnie bardzo wartościowa pozycja. Co więcej, można ją kupić za śmiesznie małe pieniądze. Ceny rozpoczynają się już od 9 złotych za egzemplarz. Książka została bardzo starannie wydana. Dodatkowo jest pięknie ilustrowana i pisana dużą czcionką, co będzie pomocne w lekturze troszkę starszym dzieciom umiejącym już czytać.
Jeśli spodobał Ci się ten wpis i chcesz być na bieżąco z moimi działaniami i niczego nie przegapić:
- obserwuj mnie na Facebooku - Mama pod prąd FB
- zaglądaj do mnie na Instagramie - Mama pod prąd Instagram
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
• Za wszystkie komentarze z góry bardzo dziękuję :-)
• Obraźliwe komentarze będą usuwane