piątek, sierpnia 04, 2017

Kosmetyki dla noworodka - potrzebne?


Ten post mógłby być bardzo krótki. Wystarczyłyby 3 litery: N I E. Koniec kropka 😉

Ale będzie ciut dłuższy. Możecie odetchnąć z ulgą. 😉
Po pierwsze, noworodek po narodzeniu NIE jest brudny. Nie należy go myć nawet do tygodnia. Jedyne co, aby zdezynfekować skórę po pobycie w szpitalu, można szybciutko wykąpać go w wodzie z dodatkiem herbatki z nagietka. Nagietek działa bowiem przeciwzapalnie, przeciwbakteryjnie, przeciwwirusowo i przeciwgrzybicznie. Tyle w zupełności wystarczy. Nic więcej.

Po drugie, ani noworodka, ani niemowlęcia nie należy myć częściej niż 2 razy w tygodniu. Jego skóra jest bardzo bardzo cienka i delikatna. Częstsze mycie po prostu ją podrażni.

1. TWARDA WODA

Mieszkam w Krakowie, gdzie woda podrażnia nawet moją skórę. Może nie tyle dlatego, że jest zanieczyszczona, ile, że jest bardzo twarda. Dodatkowo stan rur w niektórych blokach z pewnością pozostawia sporo do życzenia. Przede wszystkim w tych starszych, gdzie instalacja nie była jeszcze wymieniana. Wyobraźcie sobie teraz ile razy cieńsza i delikatniejsza jest skóra niemowlęcia? No właśnie 😉.

Co ja z tym fantem zrobiłam? Otóż kupiłam filtr do prysznica. Zdecydowałam się na markę Aquafilter. Stosunkowo mały wydatek, a efekty super i dla mnie, i dla dziecka. Taki filtr eliminuje w 99% chlor oraz część metali ciężkich i zanieczyszczeń stałych. Przy pierwszym zakupie trzeba jeszcze dokupić końcówkę do prysznica (ok 50 PLN), a potem już tylko wymieniać wkłady (2 wkłady ok 20 PLN). Ja mniej więcej raz na miesiąc wymieniam taki wkład, bo staje się bardzo ciemny najprawdopodobniej od rdzy w rurach właśnie.

AquaFilter FCSH-56-K - Wkłady do słuchawki FHSH5C i FHSH6C

2. SKROBIA ZIEMNIACZANA 


Można ją dodać do kąpieli zamiast innych kupnych środków kąpielowych. Krochmal łagodzi podrażnienia skórne no i jest to środek w 100% naturalny i nieuczulający. Czy to wystarczy do kąpieli? Tak, ponieważ noworodki i niemowlęta (zanim nie zaczną chodzić oczywiście) naprawdę się nie brudzą. Uwierzcie mi. 😉

3. OLEJEK ZE SŁODKICH MIGDAŁÓW

Niedawno w szatni basenowej miałam możliwość zaobserwowania mam walących na delikatne pupy swoich maleńkich dzieci ogromne ilości kremu. Tych mam było trochę i każda robiła to samo. Zapewne, gdyby na mnie wtedy popatrzyły, zobaczyłyby wytrzeszcz moich oczu. Nie wierzyłam temu, co widziałam. Czy kremy są potrzebne? Absolutnie nie! A źle dobrane składowo mogą wyrządzić tak naprawdę więcej szkody niż pożytku. Przecież skóra takiego maleńkiego dziecka jest bardzo delikatna! Domyślam się jednak, że te mamy robiły tak, ponieważ potem na tę pupę zakładały pieluszki jednorazowe  takie zwyczajne drogeryjne, a nie ekologiczne. Takie pieluchy, ze względu na użyte w nich substancje, niestety bardzo szybko odparzają delikatną skórę dziecka. Ja na szczęście nie muszę się tym martwić. Ciekawi dlaczego? Stosuję bowiem pieluszki wielorazowe, albo ekologiczne pieluszki jednorazowe. Jeśli jesteście ciekawi, co to za pieluszkowe wynalazki, odsyłam Was do powyższych linków.

Po kąpieli wystarczy wmasować w ciało, albo tylko w pupę troszkę olejku ze słodkich migdałów (najwygodniejsza opcja ze względu na płynną konsystencję), oleju kokosowego (troszkę trudniejsza wersja aplikacji ze względu na zmienną konsystencję oleju ze stałej w temperaturze poniżej dwudziestu kilku stopni na płynną w temperaturze powyżej dwudziestu kilku stopni) albo masła shea (najtrudniejsza z opcji ze względu na sporą twardość tego oleju zwanego przez to wręcz masłem). I tyle. Nic więcej.

Olejek ze słodkich migdałów szybko się wchłania, wspaniale nawilża skórę i, co bardzo ważne, nie ma zapachu, więc nie będzie drażnił dziecka. Można kupić rafinowany lub nierafinowany (czyli z większą ilością witamin w składzie). Polecam 2 polskie firmy dobre jakościowo i cenowo: Your Natural Side (rafinowane lub nierafinowane; najlepiej cenowo wypada tu olejek rafinowany 1 litr za około 40 PLN) oraz Etja (olejek nierafinowany 50 ml już od 6 PLN). Można też zakupić taki olej w jakiejkolwiek mydlarni. Będzie on wtedy bez żadnej marki, ale jakościowo również świetny no i oczywiście jeszcze tańszy. 😉
Olejek ze słodkich migdałów Your Natural Side

Olejek ze słodkich migdałów Etja

Ale dlaczego nie podać jakiejś oliwki przeznaczonej specjalnie dla dzieci?
Dlatego, że żadna nie będzie lepsza od oleju w 100% naturalnego. Co więcej, niektóre mogą wręcz zaszkodzić. Nie wierzycie? Zacytuję więc Srokę z www.srokao.pl, bo wspaniale skomentowała temat oliwek dla dzieci:

"Moje zdanie na temat oliwek dla dzieci jest Wam już dobrze znane. Przypomnę jednak jeszcze raz – uważam je za zbędne chemiczne (zazwyczaj) badziewie. Niestety, kiedy wchodzę na blogi mam czy też fora dla mam i czytam, jak polecają oliwki i jakie te oliwki polecają, zawsze podnosi mi się ciśnienie. Nie bardzo mogę zrozumieć, jak ktoś jest w stanie wywalić całą masę pieniędzy np. na ekokremy i balsamy dla dziecka, a następnie kupić koszmarną oliwkę lub chusteczki nawilżane o takim składzie, że można by zakonserwować tym cały park jurajski".

Oliwka dla dzieci Bambino - NIE!

A teraz przykład. Chyba najpopularniejsza oliwka ze wszystkich: Bambino. Prekursor, śmiem twierdzić, wszystkich dziecięcych oliwek. Dla mnie ta oliwka urosła wręcz do rangi symbolu. Co mogłoby być w niej nie tak? A okazuje się, że całkiem sporo. W składzie ma m.in. olej sojowy (powinno się go unikać, gdyż może zaburzać gospodarkę hormonalną); Paraffinum Liquidum (czyli mieszaninę płynnych węglowodorów oczyszczonych z wazeliny, powstałą z przeróbki ropy naftowej); aż cztery konserwanty oraz substancję zapachową. Super, nie? A taki słodki misiu na opakowaniu. 😉

Oliwka Bambino dla dzieci

Tak więc, oliwki dla dzieci nie! Olej ze słodkich migdałów, olej kokosowy albo masło shea są 1000 razy lepsze... i tańsze. I tyle mogłoby spokojnie wystarczyć do momentu, aż dziecko nie zacznie chodzić i się brudzić. 😉

Mimo wszystko jeszcze wspomnę o 2 produktach, które mi akuratnie się przydały:

4. SZAMPON


Jest przydatny, jeśli Wasze dziecko urodzi się z bujną czupryną. Nie wierzyłam, że to możliwe, a tu proszę moje się właśnie takie urodziło. :P Ale nie kupujcie takiego szamponu w ciemno! To, że producent napisze na opakowaniu, że dany kosmetyk jest bezpieczny dla dzieci i niemowląt, wcale nie musi być prawdą. Jak uniknąć pomyłki? Polecam ściągnięcie aplikacji na komórkę Cosmetic Scan oraz sprawdzenie składu danego kosmetyku na stronie: www.srokao.pl. Poczytajcie sobie też przynajmniej początek mojego posta na temat kosmetyków dla kobiet w ciąży. Tam piszę trochę więcej na ten temat.

Szampon Johnson's Baby - NIE!


Kiedy myślicie o szamponie dla dzieci, to też najpierw staje Wam przed oczami klasyka, czyli Johnson's Baby z unikalną formułą "no more tears"? 😉



szampon dla dzieci Johnson's baby

Co mówi producent?

"Tak łagodny dla oczu jak czysta woda. Szampon „no more tears” nie szczypie w oczy jednocześnie chroniąc je przed podrażnieniem i zaczerwienieniem. Idealny do mycia włosów dziecka, łatwo się spłukuje pozostawiając włosy miękkie i o wyjątkowym dziecięcym zapachu. Nie zawiera mydła i parabenów".

A jaka jest prawda? W składzie można znaleźć:

Sodium Laureth Sulfate czyli SLES - detergent o działaniu drażniącym na skórę, powodujący przesuszenie skóry. Szczególnie szkodliwie działa na skórę dzieci i niemowląt. SLES dostając się do oczu małych dzieci może powodować ich uszkodzenie. Jest szkodliwy dla skóry i włosów. Czyści przez niszczenie warstwy lipidowej skóry i przez to działa wysuszająco.
Citrid Acid (kwas cytrynowy) – jest uważany za związek bezpieczny, jednak może powodować uszkodzenia oczu w przypadku bezpośredniego kontaktu. 
PEG-80 i PEG-150 - substancje, których w nazwie występuje PEG lub PPG to związki chemiczne uznane jako rakotwórcze. Uszkadzają strukturę genetyczną komórek, wnikają w głąb skóry i czynią ją bardziej przepuszczalną dla innych substancji.
Sodium Chloride (czyli sól) – stosowana w celu zagęszczenia produktu. Jeśli jego stężenie jest zbyt wysokie może powodować podrażnienie skóry i oczu. Może on także wysuszyć włosy i skórę.
CI15985, CI47005 - syntetyczne barwniki; działają drażniąco na skórę, oczy i drogi oddechowe. Mogą powodować alergiczne zapalenie skóry.

Czyli ten łagodny szampon łagodnym wcale nie jest. Naturalnym też nie. Ja na pewno delikatnej skóry mojego maleńkiego synka, nie skażonej jeszcze chemikaliami, nie zamierzam myć tym syfem.

Kremowy szampon i żel do kąpieli dla dzieci Sylveco - TAK!

Co wobec tego zamiast dziecięcej szamponowej klasyki? Po długich analizach i frustracjach związanych z badziewnymi składami, w końcu zdecydowałam się na kremowy szampon i żel do kąpieli dla dzieci polskiej marki kosmetyków naturalnych Sylveco. Cena za 300 ml to około 25 PLN. Jest to produkt 2 w 1, więc jak ktoś chce, można dorzucić go trochę do wody i kąpiel gotowa. Można go też stosować jako żel pod prysznic. Nasmarować skórę dziecka tym szamponem, a następnie spłukać.

Sylveco dla dzieci - kremowy szampon i płyn do kąpieli



Żel do mycia ciała i włosów Hipp - TAK!

Drugim fajnym szamponem dla dzieci dość łatwo dostępnym oraz z dobrym składem jest Żel do mycia ciała i włosów marki Hipp. Nie tylko ma większą objętość, ale i jest jeszcze tańszy niż pierwszy polecany przeze mnie szampon.





ODPARZENIA?

Dlaczego ten pytajnik? Dlatego, gdyż ja z problemem odparzeń praktycznie nie miałam styczności. Jednak przed narodzinami dziecka nie wiedziałam, że odparzenia mojego syna nie będą dotyczyć. No bo to przecież niemożliwe, czyż nie? A właśnie że możliwe! Jakim cudem? Przecież odparzenia to chyba najczęstsza przypadłość niemowląt. Mój syn odparzeń nie ma, bo ja jestem mamą niekonwencjonalną, mamą pod prąd w końcu 😉 i nie stosuję praktycznie w ogóle pieluszek... (tu się Wam pewnie włosy zjeżyły na głowie; nie nie jestem bezpieluszkowa 😉) jednorazowych. Ale też sobie pewnie pomyślicie: wariatka! To co ona stosuje? Tetrę jak 30 lat temu stosowali jej rodzice?! Nie zupełnie. Napisałam o tym osobny post. Stosuję po prostu nowoczesne pieluszki wielorazowe.

Tutaj chciałabym tylko napisać, czego używać, jak te odparzenia się już pojawią. 

Może najpierw czego się wystrzegać. NIE używajcie jednorazowych chusteczek do pupy! Tym bardziej, gdy pupa jest odparzona. Zwykła woda z kranu będzie o wiele lepsza. Serio. 🙂 A jeśli już muszą być chusteczki nawilżające, to niech będą dobre składowo. Dokładna analiza składu takich chusteczek dostępna jest na blogu Sroki: chusteczki producenci od A do C; chusteczki producenci od D do L; chusteczki producenci od M do V. Ja nie czytałam tych analiz, bo chusteczek, podobnie jak pieluszek jednorazowych, też nie używam. 😉 Co w takim razie używam zamiast tego typu chusteczek. Po prostu pociętej na małe kwadraty pieluchy flanelowej. Każdy kwadrat, żeby się nie strzępił, oczywiście obszyłam na brzegach za pomocą maszyny do szycia. Piorę je w pralce. Są delikatne, śmiesznie tanie i praktycznie niezniszczalne. 

Wracając do odparzeń, co należy robić, kiedy się pojawią? Przede wszystkim natłuszczać skórę. Tak naprawdę wystarczy znowu wałkowany już wcześniej olejek ze słodkich migdałów. Można też użyć bardzo lubianego przeze mnie masła shea lub oleju kokosowego. Dobre jakościowo i cenowo jest na przykład masło shea polskiej marki Nacomi. Cena za opakowanie 100 ml to około 12 PLN. Masło shea, podobnie jak olej ze słodkich migdałów, można kupić jeszcze taniej w większości mydlarni. Będzie on wtedy bez marki, ale równie dobry jakościowo. Nierafinowany olej kokosowy jest natomiast dostępny dosłownie na wyciągnięcie ręki. Obecnie chyba każdy supermarket jest w niego zaopatrzony. Ja zwykle kupuję go w Lidlu lub Biedronce (ale to chyba tylko dlatego, że to najbliżej położone sklepy względem mojego domu). 😉

Nacomi masło shea

5. MAŚĆ CYNKOWA

Pewnie teraz sobie pomyślicie: a co z maścią cynkową? OK. Może być, ale w minimalnych ilościach. Używajcie jej sporadycznie, bo wysusza skórę. Najlepiej jak już będzie jakieś odparzenie, to tylko stosować punktowo w tym miejscu. Może być zwyczajna maść cynkowa z apteki połączona z lanoliną, wazeliną albo z kremem Alantan plus (żeby mniej wysuszała). Fajna jest też maść Linomag - albo do stosowania razem z maścią cynkową, albo osobnego. Zarówno Alantan jak i Linomag są bardzo tanie, a potrafią zdziałać cuda. 

Jeśli natomiast chcecie coś super składowego, ale ciut droższego (około 15 PLN), to polecam Wam genialny krem ochronny przeciw odparzeniom marki Nacomi. Na pierwszych miejscach w składzie jeszcze przed wysuszającym cynkiem znajdują się... nie zgadniecie... ukochane przeze mnie masło shea i olej ze słodkich migdałów. ;-) W ogóle cały skład maści to cud, miód i orzeszki: cynk, panthenol, masło shea, oliwa z oliwek, olej ze słodkich migdałów, wosk pszczeli, ekstrakt z rumianku, ekstrakt z owsa. Minus? Dość duże opakowanie (100 ml). Raczej trudno będzie zużyć w całości.
Nacomi baby - krem ochronny przeciw odparzeniom

Kremy dla dziecka na lato i zimę

Jeśli brakuje Wam w tym wpisie informacji na temat kremu do twarzy, nie martwcie się, i to się znajdzie. 😉 Jeśli chodzi o krem przeciwsłoneczny oraz o skuteczny, naturalny, tani i bezpieczny preparat przeciw kleszczom, komarom i robactwu wszelakiemu, to zapraszam Was do mojego osobnego wpisu na ten temat: Lato z dzieckiem. Jeśli szukacie natomiast wpisu na temat idealnego kremu na zimę, zapraszam na post: Krem dla dziecka na zimę.

Im mniej kosmetyków, tym lepiej

Jak widać, pielęgnacja skóry niemowlęcia może być łatwa i tania. Sprawdza się tu stara zasada, że im mniej tym lepiej. I jeszcze raz przypominam: nie wierzcie producentom. Dla nich liczy się przede wszystkim zysk. Przed zakupem jakiegoś kosmetyku dla dzieci lub niemowląt przeczytajcie skład. 🙂


logika rodzica
Logika rodzica ;-)

Jeśli spodobał Ci się ten wpis i chcesz być na bieżąco z moimi działaniami i niczego nie przegapić:

- obserwuj mnie na Facebooku - Mama pod prąd FB

- zaglądaj do mnie na Instagramie - Mama pod prąd Instagram

3 komentarze:

  1. Super wpis, cieszę się, że są matki, które świadomie odchodzą od całego tego szału zakupowego. Jeśli chodzi o kosmetyki mam takie samo przekonanie, im mniej tym lepiej ;-) a teraz sama spodziewam się dzidzi i jedyne kosmetyki jakie kupiłam to właśnie olej ze słodkich migdałów oraz masło shea ;-) pozdrawiam, Wiola D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się Pani mój post spodobał. :) I jeszcze bardziej się cieszę, że skóra Pani dziecka nie będzie pochłaniała litrów kosmetyków zupełnie jej niepotrzebnych lub wręcz szkodliwych. Mój syn ma już pół roku i idealną skórę, a do jej pielęgnacji używam praktycznie jedynie oleju ze słodkich migdałów i masła shea. :) Szałowi zakupowemu mówimy nie!

      Usuń
  2. Do pielęgnacji skóry mojego dziecka od urodzenia używam jedynie olejku ze słodkich migdałów oraz masła shea i nie zauważyłam żadnego wysuszenia skóry. Od niedawna aplikuję jednak olejek ze słodkich migdałów w troszkę inny sposób niż na początku. Teraz nie daję go na suchą skórę tylko na wilgotną (po kąpieli). W ten sposób olejek się jeszcze lepiej wchłania i właśnie ten sposób aplikacji zapobiega ewntualnemu ryzyku wysuszenia skóry.
    Jeśli natomiast chodzi o mycie dziecka, to do kąpieli nie używam olejków, a to z prozaicznego powodu, iż obawiam się, że wyjmując dziecko z wiaderka lub wanienki z takiej lekko naoliwionej wody, może ono mi się po prostu wyślizgnąć z rąk i upaść na podłogę. Jeśli natomiast chodzi o mycie pupy dziecka, to tylko i wyłącznie wodą z kranu. Nie ma nic lepszego. ;-)

    OdpowiedzUsuń

• Za wszystkie komentarze z góry bardzo dziękuję :-)
• Obraźliwe komentarze będą usuwane

Copyright © 2016 Mama pod prąd , Blogger