środa, stycznia 09, 2019

Pieluchy wielorazowe - noworodek

Czas najwyższy rozszerzyć mój blogowy cykl artykułów dotyczący wielopieluchowania dzieci, który możecie przeczytać <tutaj> i <tutaj> i <tutaj>, bowiem do naszej rodziny dołączył niedawno nowy członek! :-) Kiedy nasz syn był noworodkiem niestety nie wychodziło nam zbytnio jego wielopieluchowanie. Po pierwsze obawialiśmy się tego typu dziwnego wynalazku zwanym pieluszkami wielorazowymi, po drugie popełniliśmy masę błędów związanych z niedostateczną wiedzą w temacie, a po trzecie, wydawało nam się, że pieluchy jednorazowe to jednak znacznie łatwiejsza sprawa, a na wielorazówki zawsze jeszcze przyjdzie czas.

Teraz, kiedy w rodzinie pojawił się drugi noworodek, obydwoje z mężem mamy prawie dwuroczne doświadczenie w wielopieluchowaniu naszego starszego synka i, co za tym idzie, o wiele większą wiedzę w temacie. Dlatego też zaraz po wyjściu ze szpitala poszły u nas w ruch pieluszki wielorazowe. 


autor zdjęcia: Rogate Kadry

Dlaczego nie zaczęliśmy stosować pieluch wielorazowych od razu w szpitalu? 
Jakie błędy popełniliśmy za pierwszym razem podczas wielopieluchowania noworodka? 
Jak wielopieluchujemy teraz naszą córkę? 

Już Wam wszystko po kolei tłumaczę. :-)

Dlaczego nie używałam pieluszek wielorazowych w szpitalu?


Po pierwsze ze względu na wydalaną przez noworodka w pierwszych dniach  życia smółkę, czyli pierwsze bardzo gęste, lepkie i ciemne kupy. Żeby wytłumaczyć tym, którzy nigdy się z tym zjawiskiem nie zetknęli, smółka wygląda jak taka ciemnozielona, ciągnąca się, lepka smoła. Oczami mojej jak zwykle zbyt bujnej wyobraźni widziałam już swoje przepiękne pieluszki wielorazowe upaćkane tym ciemnym dziadostwem, widziałam też siebie umęczoną porodem i opieką nad nowonarodzonym dzieckiem, które w nocy w ogóle nie śpi i ma kolki, oraz męża walczącego w domu z wywabianiem prawie smolistych plam z bielutkich wkładów. 

Cóż z tego, że w rzeczywistości poród mnie nie zmęczył? Ha! To że mnie nie zmęczył to mało powiedziane. Ja go wręcz nie zauważyłam. Napiszę o tym osobny post. Bądźcie cierpliwi. ;-) Co więcej, moje drugie dziecko śpi jak aniołek i - podobnie jak Sebastian - nie ma kolek. 

Ponieważ do torby szpitalnej zapakowałam superowe ekologiczne pieluszki jednorazowe (będzie o nich osobny wpis, więc bądźcie czujni ;-)) oraz jednorazowe biodegradowalne chusteczki do czyszczenia pupy, nie miałam zbytnich wyrzutów sumienia używając tych produktów podczas początkowej pielęgnacji mojego dziecka. Używanie bowiem takich pieluch i chusteczek nie jest obciążeniem dla środowiska, a ponadto ze względu na ich naturalność, skóra noworodka nie ma styczności z chemikaliami powszechnie dodawanymi do tego typu produktów. Więcej o tym, dlaczego nie używam standardowych pieluszek jednorazowych, możecie przeczytać w moim wcześniejszym wpisie: Nie samymi pampersami rodzic żyje - część pierwsza.

Kiedy moja córka i ja zostałyśmy wypisane ze szpitala, postanowiłam od razu zacząć używać pieluch wielorazowych. 
Jak teraz wygląda moja wyprawka noworodkowa? 
Jak moja wyprawka noworodkowa wyglądała przy pierwszym dziecku?


Wielorazowa wyprawka noworodkowa przy pierwszym dziecku:



Wielorazowa wyprawka noworodkowa przy drugim dziecku:



Jak widzicie, tylko dwie rzeczy z pierwszej wyprawki noworodkowej trafiło ponownie do wyprawki noworodkowej mojego drugiego dziecka: otulacze oraz wkładki marki Pupus. Dlaczego nic więcej?

Ręczniki z Ikei okazały się absolutnym kitem. Przesiąkały w mgnieniu oka, trudno było je dobrze ułożyć w otulaczu oraz doprać ze względu na ich ręcznikową fakturę. Do tego wszystkiego wcale tak szybko nie schły, jakbym tego chciała.

Zwyczajna pielucha tetrowa również okazała się kitem nad kitami. Nie tylko była w złym rozmiarze i kształcie (prostokąt), ale przede wszystkim była okropnej jakości, przez co również przesiąkała w mgnieniu oka.

Wrażenia z początkowego wielopieluchowania pierwszego dziecka:


Przy wielopieluchowaniu Sebastiana, kiedy był noworodkiem, gdyby nie mój upór, poddałabym się na samym początku przygody z tego typu pieluszkami. Co zakładałam otulacz na dziecko, od razu przeciekał. Synka musiałam przewijać  prawie non stop. To było straszniejsze niż koszmar z ulicy Wiązów! Dopiero przypadkowo spotkana przeze mnie inna mama wielopieluchująca swoje dzieci zwróciła mi uwagę, że po prostu używane przeze mnie wkłady (ikeowe ręczniki oraz dziadowska tetra) są po prostu do kitu. Po rozmowie z nią, kupiłam wtedy polecone przez nią wkłady z firmy Pupus. To była miłość od pierwszego... użycia. Praktycznie już nic nie przesiąkało. Wkłady były chłonne, łatwo się je czyściło oraz stosunkowo szybko wysychały (przede wszystkim szare wkłady węglowe).

Wielopieluchowe produkty, które nie wypaliły przy pierwszym dziecku znalazły inne funkcje w naszym domu. Zakupionej wcześniej kiepskiej tetry używamy po prostu do wycierania buzi naszych dzieci. Z kolei ręczniki z Ikei służą nam w domu jako ścierki do sprzątania. 

Wrażenia z początkowego wielopieluchowania drugiego dziecka:


Tym razem w otulaczach używamy dobrej jakości tetry marki Katal oraz profesjonalnych wkładów do otulaczy (tych samych z firmy Pupus, które mieliśmy przy pierwszym dziecku) oraz 3 dokupionych zwanych prefoldami (z angielskiego fold (składać), ponieważ się je składa przed włożeniem do otulacza). Wspomniane prefoldy łatwo umieścić w otulaczu, są bardzo chłonne, łatwo się je czyści oraz szybko schną. Jednym słowem jest to wielopieluchowy hit!

O co chodzi z tą całą tetrą?


W drugiej wyprawce noworodkowej, jak widzicie, jeśli chodzi o otulacze, dominuje w nich tetra. Tak. Mowa o tej samej znienawidzonej przez nasze mamy, babcie i prababcie tetrze. Tetrze, którą kiedyś się wyparzało w ogromnych garach i stosowanie której zapewne dla każdej z używających ją kobiet było traumą początków ich macierzyństwa. Dlaczego więc zdecydowałam się na tego typu można powiedzieć wyklęty produkt oraz..., skoro dokonałam takiego wyboru, to czy lubię być cierpiętnicą? ;-) Nie, nie i jeszcze raz nie! Ani nie lubię być cierpiętnicą, ani w żadnym wypadku nią nie jestem. Po prostu okazało się, że pieluchy tetrowe to najwygodniejszy i zarazem najtańszy sposób na wielopieluchowanie noworodka. To że najtańszy to może da się jeszcze zrozumieć. W końcu to tylko tetra. Ale że najwygodniejszy? Brzmi to co najmniej pokrętnie. Jak bowiem jest to możliwe, skoro tetrę znienawidziły całe wcześniejsze pokolenia? 


Tetra marki Katal złożona na tzw. kształt samolot i zapięta klamerką Snappi.

Jak się okazuje, tetra tetrze się nie równa. Ja sama przy początkowym wielopieluchowaniu pierwszego dziecka znienawidziłam tetrę. Zaraz po jej założeniu jednym sikiem Sebastian przemaczał pieluszkę na wylot i nie tylko trzeba było zmienić całą pieluchę (czyli zarówno wkład jak i otulacz), ale również i wszystkie warstwy ubrań, jakie miał na sobie. A ponieważ mój syn urodził się w marcu, nie nosił tylko body, albo tylko pajacyka, ale obydwie rzeczy oraz dodatkowo był otulony kocem albo rożkiem. Zdejmowanie z niego tego wszystkiego, przebieranie go i pranie sterty upaćkanych ubrań przekraczało moje możliwości jako świeżo upieczonej mamy. Co więcej, zniechęcało do wielopieluchowania również mojego męża, który na tamtą chwilę nie był jeszcze do końca przekonany do tego typu ekologicznych wynalazków. 

Na co trzeba zwrócić uwagę przy wyborze tetry?

- gramatura (czyli gram/m2 tkaniny)
- kształt
- wielkość
- marka
- splot

Żeby tetra miała sens w wielopieluchowaniu noworodka, powinna mieć gramaturę minimalną 140. Ale, UWAGA!, gramatura nie określa jakości i typu materiału, a jedynie masę (ciężar) metra kwadratowego materiału. Może się okazać (choć nie musi), że tetra o wysokiej gramaturze po jednym praniu będzie wyglądać jak jakaś szmata wyrwana psu z gardła. Natomiast możemy być pewni, że jeśli zakupimy tetrę o niskiej gramaturze, w ogóle nie będzie się nadawała do wielopieluchowania.

Powinna być w kształcie kwadratu, a nie prostokąta, żeby móc ją łatwo zwinąć według najwygodniejszego i najbardziej chłonnego sposobu zwijania tetry (na tzw. samolot). Jak zwinąć tetrę w taki sposób (oraz na dwa dodatkowe) możecie zobaczyć na poniższym filmiku:


Wymiary tetry powinny wynosić 50 cm x 50 cm lub 60 cm x 60 cm. Według mnie od razu bezpieczniej zakupić tetrę w rozmiarze 60 x 60. Tetra w rozmiarze 50 x 50 przy ciut większych noworodkach może okazać się za mała od samego początku, albo - nawet jeśli nie - to dziecko momentalnie z niej wyrośnie. Dodatkowo warto mieć na uwadze, że tetra w praniu się trochę kurczy, więc te wymiary 50x50 oraz 60x60 w rzeczywistości zawsze będą trochę mniejsze.

I teraz BARDZO WAŻNA SPRAWA. Najlepiej, żeby tetra była jednej z tych dwóch marek: KATAL (produkcja polska) albo XKKO (produkcja czeska). Tetry obydwu tych firm zostały wybrane jako najlepsze przez wielopieluchujących rodziców. Coś w nich wobec tego musi być. Sama mogę Wam potwierdzić, że różnica pomiędzy nimi, a standardowymi tetrami, jakie można kupić na każdym rogu, jest ogromna. Różnica w jakości jest mniej więcej taka jak pomiędzy ubraniem wykonanym przez samego Giorgio Armaniego, a ubraniem pochodzącym ze sklepu "U Chińczyka". ;-)


Po lewej tetra dobrej jakości marki Katal; po prawej beznadziejna tetra no name.

Do początkowego wielopieluchowania mojego synka zakupiłam tetrę o niby poprawnej gramaturze, bo 140, ale żadnej znanej marki. I co się z tą tetrą stało po dosłownie jednym praniu? Stała się niemal dziurawa, tym samym ukazując swoją bardzo niską jakość. I - najważniejsze - w ogóle nie spełniała swojej funkcji jako wkład. Nawet przy mini siku cała tetra była mokra i pielucha momentalnie przemakała.

Jeśli chodzi o najlepszy splot tetry jest nim ponoć tzw. birdseye, dzięki któremu mocz wolniej się po pieluszce rozprowadza. Ja Wam nie jestem w stanie potwierdzić wyższości takiego splotu nad zwykłym, ponieważ nie zakupiłam ani jednej tetry o takim splocie. Odrzuciła mnie jej wyższa cena. Na szczęście moje drugie dziecko sika chyba umiarkowanie, gdyż tetra o zwykłym splocie całkiem dobrze sobie daje radę i nie jest na wskroś mokra po każdym siuśku. ;-)


Pranie pieluch wielorazowych:


Ponieważ popełniłam wpis dokładnie na ten temat, zamiast pisać o tym ponownie tutaj, po prostu odsyłam Was do posta odnośnie przechowywania, prania i odkażania pieluch wielorazowych.


Jak często muszę przewijać swoje dziecko?


Cha! Ta kwestia to osobiście dla mnie chyba największy problem. Jeśli chodzi o przewijanie dzieci, to jestem absolutnym leniwcem. Nie będę się tego nawet starała ukrywać. Nie chce mi się przewijać dziecka. Koniec kropka. Plusem pieluszek wielorazowych jest to, że z ciałem dziecka mają styczność jedynie naturalne materiały. Dlaczego uważam to za plus? Nie chodzi mi tylko i wyłącznie o kwestie ekologiczne i zdrowotne dla dziecka (choć jest to dla mnie również bardzo ważne), ale przede wszystkim to, że dzięki temu dziecko nie dostane wysypki na pupie ani żadnego odparzenia, nawet jeśli nie będę tej pieluchy zmieniać bardzo często. 

Teraz, po 3 tygodniach życia mojego drugiego dziecka, nie będę Wam mydlić oczu, że mam tyle sił, że pieluchę zmieniam swojej córce co godzinę. Często zmieniam ją, gdy jest już za późno i jednak już trochę przemokła. W takich sytuacjach nawet jeśli jej ubranie jest już trochę wilgotne, czyli pielucha całkiem mokra, to pupa dziecka jest nadal w stanie idealnym. Co więcej, nie trzeba używać praktycznie niczego do jej pielęgnacji, choć czasem zdarzy mi się ją posmarować odrobiną masła shea albo oleju kokosowego. Nie ma też na niej żadnej pokrzywki i odparzeń. 

Brak reakcji alergicznej na pieluszki wielorazowe uważam za wybawienie, kiedy jest się zmęczonym rodzicem. Nie wyobrażam sobie jeszcze dodatkowo martwienia się wysypką na pupie mojego dziecka. Nota bene, kiedy o tym piszę, przypomniała mi się zasłyszana kiedyś przez przypadek rozmowa w jednej z prywatnych klinik w Krakowie zajmujących się m.in. badaniami kobiet w ciąży. Rozmawiały ze sobą dwie pracownice tej kliniki:

"- Ta ilość oparzeń pieluszkowych u dzieci jest zatrważająca.
- To dlatego, że rodzice w ogóle nie zastanawiają się, co zakładają
na pupy swoich dzieci. A potem przychodzą do nas z prośbą o ratunek". 

Na temat odparzeń pieluszkowych niewiele mogę powiedzieć. Pamiętam jedynie, że kiedy w prezencie dostaliśmy paczkę zwykłych pieluch Pampers, ponieważ szkoda nam było ich wyrzucać, zaczęliśmy ich używać i zaledwie po kilku założonych pieluchach, na pupie naszego pierwszego dziecka pojawiła się wysypka. :-/ Pieluszki musieliśmy zmieniać bardzo bardzo często i dodatkowo stosować profilaktycznie mnóstwo kremu na pupę, żeby naszemu synowi już się nic nie działo ze skórą. Tak że nie było to ani wygodne, ani ekonomiczne, ani zdrowe, o kwestii środowiska już nie wspominając.


Wielopieluchowanie w nocy?


Co robię w nocy? Czy też co 2-3 godziny się budzę, przewijam małą, karmię, usypiam ją, a potem padam nieprzytomna, licząc na może jeszcze jedną godzinę ciągłego snu? No jasne że nie! Nie dałabym rady. Pewnie są rodzice, którzy byliby w stanie to wszystko robić, ale ja na pewno do takich nie należę. Nie chcę też przez to powiedzieć, że nie zależy mi na moim dziecku i że jestem po prostu śmierdzącym leniem, który bardziej ceni swoja wygodę, niż dobro córki czy syna. Absolutnie nie! Ja po prostu nie mam już siły. Znalazłam więc tymczasowe rozwiązanie, dzięki któremu mogę przespać prawie całą noc bez przebierania pieluszki równocześnie nie narażając dobra dziecka i nie ryzykując, że na skórze wyjdzie jej wysypka, czy też jakieś odparzenie. Jak wygląda moje nocne rozwiązanie jeśli chodzi o pieluchy? Słowo klucz to ekologiczne, biodegradowalne pieluszki jednorazowe. Więcej o nich w tym oto poście na blogu

Czy słyszeliście o pieluszkach wielorazowych? A może sami ich używacie u swoich dzieci? Napiszcie mi o tym. Jestem bardzo ciekawa.




Jeśli spodobał Ci się ten wpis i chcesz być na bieżąco z moimi działaniami i niczego nie przegapić:

- obserwuj mnie na Facebooku - Mama pod prąd FB


- zaglądaj do mnie na Instagramie - Mama pod prąd Instagram

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

• Za wszystkie komentarze z góry bardzo dziękuję :-)
• Obraźliwe komentarze będą usuwane

Copyright © 2016 Mama pod prąd , Blogger