piątek, listopada 02, 2018

Ubrania dla niemowląt - moje hity i kity

Co spędza sen z oczu większości przyszłych rodziców? Wyprawka dla noworodka rzecz jasna! Jak się jednak okazuje, nie taki diabeł straszny, jak go malują. Tak naprawdę niewiele rzeczy z tych reklamowanych jako niezbędne będą w rzeczywistości potrzebne. Pisałam już o tym w jednym z moich wcześniejszych postów na blogu: jak można oszczędzać zarówno będąc w ciąży, jak i po narodzeniu dziecka. Dużo dodatkowych pomysłów o tym, jak oszczędzać możecie również znaleźć klikając na dział oszczędności znajdujący się u góry bloga.


Ubrania dla dzieci - noworodek to nie lalka



Moje pierwsze dziecko urodziło się na początku marca, drugie urodzi się w grudniu. Jak widzicie, obydwoje wybrali przyjście na świat w zimnych miesiącach. Dlatego moje hity i kity będą się raczej odnosić do tych zimniejszych miesięcy (choć nie tylko). Powiem Wam, co z ubrań warto kupić, a czego unikać szerokim łukiem, nawet jeśli by było nie wiem jak przepiękne. Niektóre rzeczy, wydaje mi się, zostały chyba zaprojektowane celowo, żeby jeszcze bardziej utrudnić życie rodzicom. Owszem na lalki dałoby się taką odzież założyć. Jednak warto sobie wbić do głowy raz na zawsze, że mimo iż noworodek wygląda tak ojojuś ojejciu przesłodziuchnie niczym najpiękniejsza lalka, lalką bynajmniej nie jest, o czym nam na pewno głośno da znać wiele razy podczas dnia i nocy. Jeśli jakieś ubranie nie zostało dobrze przemyślane, może ono przysporzyć dzieciom, ale również i rodzicom sporo cierpienia. Śmiem twierdzić więcej niż przebycie maratonu w niebotycznie wysokich szpilkach ze szpicowatymi noskami, albo niż uciekanie w butach na obcasach przed drapieżnym dinozaurem. ;-)





Jeśli cały czas gubicie się w nomenklaturze ubioru dla noworodków, z pomocą powinien przyjść Wam mój poprzedni wpis dotyczący pajacyków, body, rampersów, śpiochów, itd. Jeżeli natomiast macie tę kwestię już opanowaną, śmiało czytajcie dalej. :)

Czego wg mnie NIGDY nie kupować?

1. Nierozpinane swetry i bluzki z długim rękawem


Dlaczego? Ponieważ za każdym razem, kiedy będziemy się starali przełożyć takie ubranie noworodkowi przez głowę, nasze dziecko wpadnie w taką histerię, że usłyszy go nawet przygłucha ciotka z "Szikago". Noworodki NIE tolerują przekładania im czegokolwiek przez głowę. Koniec kropka. Na przytulaśne sweterki i pięknuśne bluzeczki trzeba będzie poczekać minimum kilka miesięcy, no chyba że gustujecie w hardcore'owych klimatach, a codzienna walka z drącym się wniebogłosy trzy lub czterokilogramowym człowiekiem to dla Was po prostu urok rodzicielstwa. Jeśli jednak absolutnie nie jesteście w stanie zrezygnować z nierozpinanego swetra lub bluzki, to wybierzcie przynajmniej takie z bardzo elastycznym otworem na głowę, albo z ciut rozpinaną górą (np. z kilkoma guzikami lub napami z przodu, albo z boku). Dzięki temu, otwór na głowę będzie większy i Wasz noworodek podczas procesu przebierania być może nawet o połowę cichszy. Bo całkowicie cichy na pewno nie będzie. :P

Najmniej lubiane ubranie przez mojego syna.
Wszystko dlatego, że bluzka miała bardzo mały otwór na głowę.
A taki piękny Batman, prawda? ;-(

2. Pajacyki rozpinane na plecach


Druga rzecz, której absolutnie nie trawią noworodki to ubrania zapinane na plecach lub - jeszcze gorzej - z tyłu na pupie. Oj, ile ja miałam tego typu pajacyków! Na szczęście wszystkie już sprzedałam. I jakże siarczystej mowy polskiej używałam w myślach, a czasem nawet i w słowach, przewijając mojego synka. Wszystkie Sebixy i Adasie Miauczyńskie mogłyby się przy mnie schować. ;-)

Noworodki nie znoszą przekładania ich na brzuch podczas zmieniania pieluchy. A jakże inaczej można ubrać im te cholerne pajacyki zapinane z tyłu? Albo właśnie kładąc dziecko na brzuchu, albo nieudolnie starając się postawić dziecko w pionie. No cóż, ani jedno, ani drugie raczej Wam nie wyjdzie bez upoconych pach i czoła (dla jasności - Waszych nie dziecka ;-) ). Noworodki, jeślibyście tego nie wiedzieli, albo chwilowo zapomnieli, nie potrafią stać. Ba! Przecież one nawet nie są w stanie samodzielnie trzymać głowy. Jeśli przebieracie dziecko samemu w tego typu pajacyk, mogę Wam tylko życzyć  - sarkastycznie  rzecz jasna - dużo szczęścia. ;-)
źródło: BabyLuxury.pl; najgorszy typ pajacyka: rozpinany plecach i z tyłu pupy.

Zdjęć mojego dziecka w tego typu pajacykach nie posiadam, bo założywszy na niego takowy pajacyk,
delikatnie mówiąc mój syn nie nadawał się na zrobienie mu zdjęcia. ;-)

3. Płaszcze kąpielowe dla noworodków


Strzeżcie się i tego typu ubraniowych pomysłów! Och, jaki ja piękny płaszczyk kupiłam dla swojego dziecka, kiedy byłam jeszcze w ciąży! Oczami wyobraźni widziałam już, jak po kąpieli zakładam mu go na jego maleńkie ciało i robię mu  w nim przepiękne zdjęcia. Taaaa. Rzeczywistość była zupełnie inna. Za każdym razem, kiedy kończyła się kąpiel i wyjmowałam dziecko z wiaderka (do kąpieli nie używałam wanienki, tylko specjalne wiaderko), mój syn zamiast z radością wysuwać swoje ramiona w stronę rękawów szlafroka, ustawiał wargi w podkówkę, robił się czerwony na twarzy i zaczynał koncert wokalny w bardzo wysokich tonacjach. Zapewne jego koncert roznosił się na całą długość i szerokość bloku. Po dwóch nieudanych próbach odziania go w ten piękny płaszcz, ubranie zostało przeze mnie wystawione na olx. ;-)


Zdjęcia syna w tym płaszczu oczywiście nie ma, gdyż ani razu nie udało mi się go założyć.

4. Spodnie nieregulowane w pasie

Kolejnym nielubianym przeze mnie ubraniem dla mojego dziecka są spodnie bez możliwości regulacji ich szerokości w pasie. Mój syn należy do tzw. okruszków i kiedy ma na pupie jeszcze pieluchę wielorazową, robiącą mu niezły "kuperek", to mu takie spodnie nie lecą. Jednak jeśli ma na sobie akurat ekologiczną pieluchę jednorazową, trudno mi znaleźć jakiekolwiek spodnie, które by z niego nie spadały. W zimie na po domu dobrze sprawdzały się u nas po prostu rajstopy. Fajną alternatywą dla spodni są też wszelkiego rodzaju getry (oczywiście w cieplejszych miesiącach). Łatwo się je zakłada i dobrze leżą. Spodnie dresowe to jednak u nas numer jeden. Są wygodne, miękkie i bardzo często właśnie mają wszyty w pasie sznurek do regulacji szerokości.

Nie lubię także wszelkiego rodzaju jeansów i spodni eleganckich noszonych na co dzień, bo po pierwsze trudno tu o regulację w pasie, niezbyt łatwo się je zakłada oraz - co najważniejsze - są mniej wygodne dla dziecka, które przecież potrzebuje ubrań niekrępujących jego ruchów, tym bardziej, że dopiero uczy się chodzić. Niemowlętom i małym dzieciom na co dzień ubranym "jak z żurnala" mówię nie!


Niech żyje dres! Na dole spodnie dresowe z możliwością regulacji szerokości w pasie.
U góry zapinana na zamek bluza dresowa.

5. Wszelkiego rodzaju podkoszulki

Z podkoszulkami są dwa główne problemy w zależności od wieku dziecka:

1. Noworodki nie darzą ich sympatią, ponieważ są przekładane im przez głowę, czego, jak już dobrze wiecie (patrz punkt jeden) - nie cierpią. Rodzice noworodków raczej też nigdy fanami podkoszulków się nie staną, gdyż codzienna walka z bobasem podczas jego ubierania do fajnych zajęć na pewno nie należy.

2. Niemowlętom podkoszulki 
bardzo się podobają - w przeciwieństwie do ich rodziców - gdyż można je łatwo brać do buzi i ślinić ile wlezie. I gdzie tam śliniaki! One nie są aż tak fascynujące jak podkoszulki. Kiedy mój syn wszedł w tzw. fazę oralną i do tego wychodziły mu zęby, przez co ślinił się gorzej niż jakby cały czas popijał sok z miliona cytryn, porzuciłam podkoszulki na rzecz body z krótkim rękawem, albo rampersów. Syn na początku nie był tymi zmianami zachwycony, bo nie był w stanie tłamsić w paszczęce górnej części swojego odzienia, ale po kilku dniach przyzwyczaił się do zmiany i zaczął zanurzać swoje dziąsła w innych rzeczach: śliniakach, gryzakach, kocach, zabawkach, itp. My natomiast nie musieliśmy go już przebierać milion razy dziennie.


Body zamiast podkoszulka = mniej śliny na ubraniach ;-)

6. Kombinezon zimowy

Nie wiem, czy niechęć do kombinezonów zimowych to po prostu przypadłość naszego syna, czy skala uprzedzenia do tej części garderoby jest u dzieci bardziej rozpowszechniona. Dla zobrazowania naszych bolączek z kombinezonami zimowymi, przytoczę Wam fragment jednego z moich wcześniejszych postów, gdzie opisałam niebywały antagonizm Sebastiana do kombinezonów: "Może którąś/któregoś z Was zastanowi dlaczego w zimie nie zakładam dziecku kombinezonu? Nie zakładam, ponieważ reakcja mojego syna była jeszcze szybsza, głośniejsza i czerwieńsza na kombinezon niż na kurtkę. Podczas ubierania kombinezonu moje dziecko przez cały czas wyglądało mniej więcej tak:


!!!

/\
oo
-
~


Jak widać, radością to mój syn w kombinezonie nie tryska. Tak wyglądał po jego założeniu". 



Co warto kupić dla noworodka?


1. Pajacyki rozpinane z przodu i w kroku



To chyba najwygodniejsze wdzianko dla noworodków, szczególnie jeśli urodziły się w zimniejszych miesiącach. Mają zakryte stopy oraz bardzo często dłonie (opcja wywijania rękawów, tak aby zasłonić ręce noworodków, żeby te nie drapały się po twarzy). No i koniecznie niech będą to pajace, które są zapinane na napy (czyli małe zatrzaski) z przodu i po wewnętrznej stronie obydwu nóg. Takie są najwygodniejsze, ponieważ:

- przebiera się dziecko leżące na wznak (jedyna pozycja akceptowana przez noworodki)

- kiedy trzeba zmienić pieluchę, wystarczy rozpiąć napy na dole pajacyka bez zdejmowania całego ubrania.

- nie trzeba wykręcać nóg dziecka, żeby włożyć mu nogi do pajacyka, a tak się  czasem dzieje, kiedy w dolnej części pajacyk ma otwarcie tylko na jedną nogę.

2. Body z krótkim rękawem lub rampersy


Najlepiej kupić body z bardzo elastyczną szyją, albo zapinane z przodu kopertowo. Wtedy może być nawet body z długim rękawem. Te widoczne na poniższych zdjęciach mają właśnie bardzo elastyczną szyję. Dobre są też wszelkiego rodzaju rampersy.



3. Sweter typu kardigan (czyli rozpinany z przodu)


Ponieważ noworodki NIE tolerują przekładania im czegokolwiek przez głowę, kardigany są chyba jedyną akceptowalną alternatywą dla swetrów nie pobudzającą strun głosowych noworodków do niewyobrażalnych wibracji. Mądra po szkodzie, w drugiej ciąży kupuję już tylko rozpinane swetry lub kaftaniki.


4. Kurtka

Pamiętając jeszcze drastyczną reakcję mojego syna na wszelkiego rodzaju kombinezony zimowe (patrz punkt 6 w części: Czego wg mnie NIGDY nie kupować?), przy moim drugim dziecku na zimowe wyjścia będę zakładać mu jedynie kurtki. Wydaje mi się, że kurtka zostanie przez noworodka przyjęta o wiele łatwiej (co wcale jednak nie musi oznaczać "z radością") niż kombinezon. 



5. Koc lub otulacz do owinięcia dziecka 

Pamiętając jeszcze najgorszy hardcore mojego macierzyństwa z Sebastianem, czyli brak snu, drugie dziecko będę starała się opatulać bardzo ciasno albo za pomocą zwykłego małego kocyka, albo specjalnie do tego przeznaczonego bawełnianego otulacza dla noworodków. Może dzięki temu będzie spokojniejsze i chętniejsze do dłuższych drzemek. ;-) Żeby było mu cieplej, na to wszystko nałożę jeszcze pewnie rożek. Nie będę jednak raczej stosować już samego rożka jako otulacza, bo wiem, że tej funkcji nie spełnia zbyt dobrze. 


źródło: https://woombie.pl/
otulacz noworodkowy


I tyle. Według mnie to najlepsze zestawy noworodkowe. :-)

Miej w dupie, co inni powiedzą. :P

I nie przejmujcie się opiniami innych ludzi, którzy może będą się dziwić, że np. noworodki chłopcy nie chodzą w jeansach i eleganckich koszulach, a noworodki dziewczynki, nie mają założonych non stop sukienek. "Że co?" - pomyślicie. "Kto przy zdrowych zmysłach mógłby negatywnie skomentować pajacyk na niemowlęciu?" No cóż. Są tacy ludzie. Przynajmniej ja takich spotkałam na swojej drodze. Nie wiem, czy przy zdrowych zmysłach, bo nie mnie to oceniać, tylko psychologowi, albo psychiatrze, ale są. ;-) Na przykład jedna moja koleżanka została zapytana przez dalszą krewną, czy nie stać jej może na sukienki i dlatego ubiera swoją nowonarodzoną córeczkę non stop w pajacyki i bodziaki. :D

Mini test z ubranek dla noworodków


A na koniec jeszcze mini test (widać, że jestem niespełnioną nauczycielką, co nie? ;-) ). Co na poniższych zdjęciach jest nie tak z ubraniami dla noworodków? Innymi słowy, jakie elementy w nich mogą przyspieszyć pracę serca i gruczołów potowych u rodzica?


1. Co jest nie tak z tą bluzą?


 2. Co jest nie tak z tym pajacykiem bez stópek?



3. Co jest nie tak z tym pajacykiem?



4. Co jest nie tak z tym podkoszulkiem?


Odpowiedzi do mini testu poniżej. ;-)



I jeszcze jedno pytanie do Was. Patrząc na ubrania, jakie kupiłam dla swojego baby number two (tych robionych na tle ściany w pasy), jak sądzicie, będzie to chłopiec czy dziewczynka? ;-)



Jeśli spodobał Ci się ten wpis i chcesz być na bieżąco z moimi działaniami i niczego nie przegapić:

- obserwuj mnie na Facebooku - Mama pod prąd FB


- zaglądaj do mnie na Instagramie - Mama pod prąd Instagram

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

• Za wszystkie komentarze z góry bardzo dziękuję :-)
• Obraźliwe komentarze będą usuwane

Copyright © 2016 Mama pod prąd , Blogger