środa, lipca 08, 2020

Macierzyństwo bez ściemy #10 wywiad z Natalią Cukier autorką bloga Z cukrem albo wcale

Dziś zapraszam Was na kolejny wywiad z cyklu "Macierzyństwo bez ściemy". Przypominam, że są to wywiady na wskroś realistyczne. Żadna z mam, która zgodzi się odpowiedzieć na moje pytania, nie będzie mogła owijać w bawełnę. Ma mówić prawdę i tylko prawdę, i pod żadnym pozorem nie może idealizować.

Różowym i słodziutkim instamamuśkom mówię kategoryczne NIE! 😉


NATALIA CUKIER

Prowadzi blog "Z cukrem albo wcale", który przez najbliższe tygodnie bierze udział w konkursie Blogs from the Heart. Możecie na niego zagłosować pod poniższym linkiem. Poza tym pracuje w biurze linii lotniczej i walczy obecnie z ostrym cieniem mgły 😄, czyli zmaga się z tym, co branża lotnicza przeżywa w związku z COVIDem. Poza tym - jeśli tylko ma czas - to czyta. Ponadto, kocha orkiestry dęte – jest tamburmajorką, prowadzi orkiestrę podczas przemarszu (i ma na to papiery!).


1. Czym macierzyństwo w realu różni się od tego na Instagramie?

U mnie przede wszystkim tym, że nie umiem poustawiać rzeczy w dziecięcym pokoju i dobrać dekoracji w ten sposób, żeby wszystko się tak słodko-pierdząco układało i wyglądało tak, jak na Instagramie wyglądać powinno. Nie mam takiego zmysłu, choć trochę nad tym ubolewam, bo ładne te instagramowe zdjęcia i potrafią być inspirujące. Od prawdziwego życia różni je mniej więcej wszystko, przecież to tylko kreacja, wycinek życia, ale mnie one absolutnie nie przeszkadzają, wręcz obserwuję kilka kont z takimi zdjęciami, trochę po to żeby się zainspirować, a trochę żeby po prostu nacieszyć oczy.

2. Co najbardziej Cię zszokowało na początku Twojego macierzyństwa? Czego się w ogóle nie spodziewałaś?

Na początku, już po powrocie ze szpitala, byłam w szoku, że dziecko tyle śpi w ciągu dnia. Oczywiście życie szybko to zweryfikowało i już nie było tak kolorowo z tym spaniem w ciągu dnia. Kolejny szok przyszedł po około miesiącu, kiedy moje dziecko uraczyło całą rodzinę kolkami, trwającymi kilka tygodni. Nie wiedziałam, że kolka może aż tak wyglądać i że maluchy mogą mieć aż takie problemy z układem pokarmowym. To chyba dwie rzeczy, które najbardziej mnie zszokowały na samym początku.

3. Kiedy zostałaś mamą, jakie pytania lub oklepane stwierdzenia najbardziej Cię denerwowały?

Dostawałam białej gorączki, kiedy słyszałam przy każdym płaczu Szymka, że na pewno jest głodny! Było to dla mnie niesamowicie frustrujące, ponieważ karmiłam piersią, albo raczej na początku – usiłowałam karmić wyłącznie piersią i każda uwaga na ten temat, nawet najbardziej delikatna, doprowadzała mnie do szału. Hormony oczywiście w tym nie pomagały. Podobnie kiedy ktoś sugerował, że Szymek płacze, bo może coś “złego” zjadłam. Wiedziałam, że to, co jem, nie ma wpływu na ewentualne kolki, ale początkująca mama ma zwykle zdecydowanie za mało pewności siebie i czasem nawet mnie samą dopadały wątpliwości – a może jednak to ja mu zaszkodziłam i przeze mnie płacze? To było najgorsze. Tak że mam apel do osób odwiedzających młode mamy, żeby po prostu się powstrzymać od wszelkich komentarzy. Lepiej niech zrobią kawę. I sobie, i młodej mamie 😉

4. Co myślisz, kiedy słyszysz, jak niektóre mamy twierdzą, że posiadanie dzieci niczego im w życiu nie utrudnia, ani niczego w ich życiu nie zmienia?

Myślę, że muszą być naprawdę szalone. To musi być przedziwne, jeśli pojawienie się dziecka niczego nie zmienia w życiu mamy. Może mają jakieś specjalne komponenty sponsorowane przez Spacex albo coś, nie wiem, jakieś kody może? A serio to tak mogą mówić mamy, które mają wyjątkowo spokojne dzieci i dużo wsparcia w rodzinie. Jeśli mieszkają daleko od rodziny, mąż spędza większość czasu w pracy, a one nagle zostają same z dzieckiem na całe dnie, to nie ma szans – ich życie zmienia się o 180 stopni, niezależnie od tego, co publicznie mówią. Może ulegają jakiejś presji, chcą pokazać, że nad wszystkim panują i może faktycznie całkiem nieźle sobie radzą, ale nie uwierzę w takie bajki, że nic się nie zmieniło.

5. Czy zgadzasz się ze stwierdzeniem, że wśród kobiet panuje zmowa milczenia i niektóre tematy nie są poruszane, aż do momentu, kiedy staniesz się mamą?

Zgadzam się, zgadzam w 100%! Po porodzie byłam wściekła, że nikt nie mówi głośno o połogu, o tym wszystkim, z czym musi się mierzyć kobieta. O bólu przy obkurczającej się macicy, o zaparciach, o lęku przed wizytą w toalecie i całej reszcie. Napisałam o tym tekst, tak długi, że musiałam go podzielić na pół. To dwa najchętniej czytane posty na moim blogu (można je przeczytać tu i tu), myślę, że nie jest to przypadek. Ja bardzo bym chciała wiedzieć wcześniej, jak faktycznie mogą wyglądać te pierwsze tygodnie po porodzie. Nie wiem, czemu nikt tego przyszłym mamom nie mówi. Za mało też mówi się o karmieniu piersią, o tym jak sobie radzić z laktacją na samym początku drogi, jak to karmienie w ogóle wygląda. I że to nie jest takie hop siup.

6. Co najbardziej zmieniło się w Twoich codziennych zwyczajach, kiedy urodziło się Twoje dziecko?

Kiedy mam wolną chwilę to nie zaczynam jej od siedzenia i scrollowania Facebooka albo rozmyślania o życiu, tylko od razu robię to, co mam do zrobienia. Nauczyłam się tego podczas super ultra turbo drzemek, które mojemu dziecku wystarczały do życia mniej więcej od momentu kiedy skończył 2 miesiące. To była walka o każdą minutę i decyzje pt. zjeść coś czy iść do łazienki, haha. Ale dzięki temu, jak mam coś zrobić, to po prostu to robię. Skończyła się w moim życiu era prokrastynacji. Aha, no i zmieniło się na pewno to, że dużo częściej wychodzę na spacery, oboje z Szymkiem bardzo to lubimy.

7. Odkąd zostałaś mamą, czy czegoś Ci w życiu brakuje?

Chciałabym czasem umówić się ze znajomymi na mieście bez zastanawiania się nad tym, kto zostanie z Szymkiem, albo czy Szymek da radę zasnąć beze mnie, albo czy się akurat tej nocy przypadkiem nie obudzi i nie będzie mnie potrzebował. Tak po prostu rzucić: “Spoko, to jutro o 19?”. Zazwyczaj dłuższe wyjście z domu to spora logistyka, ale generalnie teraz już jest bardzo, bardzo spoko w porównaniu z tym co było, jak Szymek był młodszy: karmiłam go piersią, jadł co chwilę, a w nocy budził się 100 razy 😉 Tak że lekka nostalgia czasem się pojawia, ale nie narzekam.

8. Czy bywają takie dni, że nie chcesz już być mamą? Jak sobie wtedy radzisz?

Takich dni nie ma. Ale mam momentami takie fantazje w głowie, że zostaję całkiem sama na kilka godzin. Ktoś, kto nie ma dzieci, pewnie puka się w głowę czytając o takiej fantazji, ale cóż. Wyobrażam sobie, że jestem sama w domu i mogę robić co chcę.

9. Bez czego lub kogo byś zwariowała?

Bez książek. Cierpię na lęk przed brakiem czegoś do czytania. Myślę, że dobrze robi mi na głowę także praca, prowadzenie bloga i pasja, jaką są orkiestry dęte. W tym roku przez koronawirusa będzie mi wyjątkowo brakować maszerowania z orkiestrą, ale mam nadzieję, że jednak nie zwariuję. Oczywiście bez mojego męża już dawno zamieszkałabym w szpitalu psychiatrycznym.

Ale żeby nie było aż tak mrocznie, odpowiedz, proszę jeszcze na jedno pytanie:

10. Co dotychczas najwspanialszego zdarzyło Ci się w macierzyństwie?

Zdarzyła mi się miłość, jakiej człowiek nie jest w stanie otrzymać od nikogo innego. To uczucie zupełnie wyjątkowe, łączące rodzica z dzieckiem. Szymek uczy mnie też wielu rzeczy, pokazuje mi świat na nowo, inspiruje. To ogromna wartość.


Dziękuję Ci, Natalio, za poświęcony czas i wspaniałe, szczere odpowiedzi. ❤️


Dotychczas na blogu pojawiło się jeszcze dziewięć  wywiadów z cyklu "Macierzyństwo bez ściemy". Serdecznie zapraszam Was do ich lektury. 😊

wywiad z Martyną Pawłowską-Dymek
wywiad z Katarzyną Wierzbicką
wywiad z Izabellą Nowakowską
wywiad z Martą Rusek-Cabaj
wywiad z Karoliną Studzińską
wywiad z Wiktorią Grygierzec
wywiad z Karoliną Sperudą
wywiad z Joanną Kaźmierczak
wywiad z Małgorzatą Dudą


Jeśli spodobał Ci się ten wpis i chcesz być na bieżąco z moimi działaniami i niczego nie przegapić:

- obserwuj mnie na Facebooku - Mama pod prąd FB

- zaglądaj do mnie na Instagramie - Mama pod prąd Instagram

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

• Za wszystkie komentarze z góry bardzo dziękuję :-)
• Obraźliwe komentarze będą usuwane

Copyright © 2016 Mama pod prąd , Blogger